niedziela, 18 marca 2012

Danuta Wałęsa- Marzenia i tajemnice


Nieczęsto zdarza mi się czytać książki autorów, z których poglądami całkowicie się nie zgadzam. Czasem jednak wygrywa ciekawość, i tak też było w przypadku książki pani Wałęsy. Najlepszy przykład na to, że ciekawość nie popłaca.
Możliwe, że nie doceniłam tej książki. Nie potrafię jednak powiedzieć nic pozytywnego o lekturze, w której 550 str czytam utyskiwania. Na męża, na system, na polityków, na znajomych. O, jak wielkie było moje zdziwienie, jak doszłam do rozdziału w ktorym pani Danuta wypowiada się (niekoniecznie pochlebnie) o ludziach, których miała okazję poznać. Jeśli to jest ta reklamowana "szczerość" to ja nie mam więcej pytań.
Ponadto książka jest pisana tak okropnym językiem, że nie da się jej czytać nie irytując się. Wiem, że to są wspomnienia. Tu bardziej chodzi o samą treść niż o formę przekazu. Co nie zmienia faktu, że ... cóż, pozwolę sobie przytoczyć parę cytatów.
"Moja mama przyjezdzala do nas raz w roku. Przywoziła różne rzeczy. Czasem kure, czasem jajka. Dawniej, jak ktos przyjezdzał ze wsi to zawsze cos przywoził"

"Dzieci, gdy byly male , oczywiscie nosily ubrania jedno po drugim. Jak podrastały , to juz nie, bo dzieci rwą ubrania"

Sięgając po tę książkę liczyłam przede wszystkim na coś zupełnie innego. Nawet ciężko mi powiedzieć na co konkretnie- po prostu liczyłam, że osoba, która miała okazję poznać Królową Elżbietę, Karola XVI Gustawa, Edwarda Kennedy'ego czy Reagana będzie miała coś ciekawego na ten temat do powiedzenia.

Mój stosunek do tej książki najlepiej odda fakt, jak wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że pani Wałęsa dostała nagrodę radia TOK FM "za odważne, niekonwencjonalne, niezwykłe działania, dzieła lub wypowiedzi, które w ciągu minionego roku miały istotny wpływ na świadomość społeczną lub zmieniły polską rzeczywistość". Nie wiem, w jaki sposób ta książka wpłynęła na świadomość społeczną, ponieważ nie niesie żadnego konkretnego przekazu.